20.06.2015

Rozdział 40 "Włoskie cuda"

Sebastian: Nie wierzę, że twoi się zgodzili!

Isabelle: Ja tak samo. Państwo Rose, które ja znam nigdy by nie puścili swojej Melodyjki do Europy z chłopakiem, którego nawet nie znają.

Sebastian: Opowiesz nam jak ci się to udało czy dalej będziesz trzymać nas w niewiedzy??

Melodie: Kochają mnie i ufają mi na tyle bardzo by mi na to pozwolić??

Isabelle: A tak na serio?

Melodie: James ich przekonał. Mój menadżer działa cuda. Byłam pewna, że ich odpowiedz będzie brzmiała „STANOWCZO NIE”, a tutaj niespodzianka.

Sebastian: WIEDZIAŁEM!!

Isabelle: Sebastian nie kłam! Teraz czekamy aż nam opowiesz jak szanowny Pan James Magiczny Carter to załatwił. Czyżby jego seksapil wpłynął w pewien sposób na twoją mamę?

Melodie: IZZY!!

Isabelle: No co? Nie możesz powiedzieć, że Cię nie pociąga.

Sebastian: Możemy wrócić do głównego wątku?

Melodie: Przekonał ich, że to bardzo dobrze wpłynie na moją karierę. Wiecie Justin Bieber jest dla mnie dobrą reklamą i na pewno zainteresuje się tym prasa, kiedy się dowie, że Justin zabrał mnie ze sobą do Europy............... Wiecie z czym to się równa?

Isabelle: Będziesz na okładce każdego pisma jaki stworzył świat??

Melodie: Nie będziemy mieli żadnej prywatności!!!!!!!!!!!! Do tego James jedzie z nami.

Sebastian: A to mnie bardzo cieszy!

Melodie: Dlaczego cieszy Cię to, że James jedzie z nami? Powinieneś napisać „może uda się go przekonać, żeby został” lub „przykro mi, Mel?”

Sebastian: On będzie was tam pilnował, a Justin nie będzie mógł sobie pozwolić na za dużo. Mimo tego jak cudownie go opisujesz on dalej jest facetem. Po sobie wiem, jak takie wakacje się kończą.

Isabelle: Nie każdy jest takim dupkiem jak ty, kolego.

Sebastian: Kolego??

Melodie: Przestańcie! Jesteśmy tylko przyjaciółmi.

Isabelle: Tak zawsze się mówi, a później i tak te pary kończą w związku.

Melodie: Naczytałaś się za dużo książek.

Sebastian: Ja ich nie czytam a się z nią zgadzam.

Melodie: Tak, ale ty oglądasz filmy, hahaha.

Isabelle: Mels, zdajesz sobie sprawę z tego, która jest godzina?

Melodie: Tak, spokojnie jestem już spakowana, a na lotnisko jedziemy dopiero za dwie godziny.

Isabelle: Jak Justin zareagował, kiedy powiedziałaś mu pod jakim warunkiem zgodzisz się byście tam jechali.

Melodie: Był w szoku.

Sebastian: Dziwisz mu się? Ja na twoim miejscu zgodziłbym się na mieszkanie w jednym z ekskluzywnych hoteli. Dlaczego wybrałaś akurat camping?

Melodie: W hotelach nigdy nie będziesz się tak dobrze bawić jak w campingu. Co to za frajda mieszkać na wakacjach w hotelu?

Isabelle: Melodie od dziecka jeździ z rodzicami pod namioty, więc dla niej to jest coś wspaniałego.

Sebastian: Więc dlaczego nie jedziecie pod namioty?

Melodie: James się nie zgodził.... A w naszym domku campingowym zajął sobie sypialnie, więc by będziemy mieli pokój z piętrowymi łóżkami.

Sebastian: Bardzo dobrze! BRAWO JAMES!

Zaśmiałam się cicho odczytując wiadomość Sebastiana na czacie, a następnie sięgnęłam po swój telefon, aby sprawdzić ile jeszcze zostało mi czasu. Jeszcze tylko godzina i 40 minut. Mimo wszystko nie mogłam doczekać się tygodnia we Włoszech. Może nie będzie to jeden z ulubionych miejsc, które odwiedzą James i Justin, ale sami zdecydowali, że to ja wybiorę miejsce, w którym się zatrzymamy. Wybrałam miasto Lido di Spina, które znajdowało się dwie godziny drogi od Wenecji, w której miała się odbyć promocja Justina. Camping, w którym się zatrzymujemy nie jest miejscem, w którym zatrzymałaby się jakakolwiek gwiazda. Nie było to żadne z tych drogich miejsc, ale z życia nauczyłam się, że w takich miejscach zawsze spędza się najlepsze momenty swojego życia. Atmosfera, która się utrzymuje w takich miastach jest o wiele lepsza od tych nadętych bogatych dzielnic. Niestety chłopcy do tej pory nie byli do tego przekonani. Chodź widzę,  że Justin mimo wszystko bardzo ucieszył się z tego, że pojedziemy tam razem.
Na myśl o nim poczułam jak uśmiech rozświetla moją twarz. Tak bardzo jak próbuję nie robić sobie jakichkolwiek nadziei, tak samo bardzo nie mogę przestać myśleć o ostatnim czasie spędzonym razem. Myślałam, że Justin może spotykać się ze mną tylko ze względu na to, żeby nie zrobić mi przykrości, lecz teraz widzę, że naprawdę zależy mu na to aby mnie lepiej poznać. Z dnia na dzień coraz więcej się o sobie dowiadujemy. Z dnia na dzień jesteśmy sobie coraz bliżsi. Teraz mogę przyznać, że kiedy ze sobą pisaliśmy on nie udawał, był sobą. Cieszę się, że wszystko się w końcu wyjaśniło i mam nadzieje, że w najbliższym czasie nie stanie się nic co mogłoby zburzyć ten spokój, który zdążyłam już pokochać.
- Jesteś gotowa? - usłyszałam łagodny głos, dochodzący zza moich pleców.
Odwróciłam się i uśmiechnęłam pogodnie na widok chłopaka.
- Cześć Justin. Tak, gotowa teraz tylko czekam na wyjazd. Już nie mogę się doczekać – powiedziałam podekscytowana.
- Mój menadżer znów kazał mi zapytać czy jesteś pewna co do miejsca naszego zatrzymania. Możemy się zatrzymać w każdym miejscu, jakie tylko sobie wymarzymy.
- Mare Pineta jest miejscem z moich marzeń – zaśmiałam się, podnosząc się z miejsca. - Obiecuję ci, że będzie świetnie i w żadnym innym miejscu nie będziemy się bawić tak dobrze jak tam – stanęłam przed nim z uśmiechem. - Zaufaj mi – szepnęłam, przyglądając mu się.
- Ufam Ci – powiedział, a następnie uśmiechnął się, aby potwierdzić swoje słowa.

***

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że czasami mam wielką ochotę cię udusić? - mruknął James, prowadząc wypożyczony samochód, którym mieliśmy dojechać z lotniska na miejsce.
- Nie pierwszy raz to od ciebie słyszę – zaśmiałam się, rozluźniając się na siedzeniu.
- Ludzie Justina właśnie w tym momencie jadą do jednego z najlepszych hoteli włoskich, a my będziemy się gnieździć w trójkę w jakiejś klitce tylko dlatego, że ty ubzdurałaś sobie, że tak będzie fajniej. Dlaczego musisz być tak uparta?
- Chciałeś bym była sobą, więc proszę bardzo. Jedziemy w miejsce, w którym będę mogła być sobą – wytłumaczyłam, wzruszając lekko ramionami i spojrzałam na Justina. - Ty też się cieszysz, prawda?
- Tak, ale mam nadzieje, że brak ochrony nie będzie problemem w tym miejscu – powiedział. Wyglądał na trochę zestresowanego tym wszystkim.
- Bez ochrony da się żyć, dajcie już spokój. Zachowujecie się jak dzieciaki, którym kasa odbiła do głowy. Nawet jeśli ma się pieniądze to nie znaczy, że nie można wybrać jakiegoś tańszego miejsca.
- Ale po co je wybierać skoro stać cię na droższe – wtrącił się James, spoglądając na mnie w lusterku.
- To będzie trudniejsze niż myślałam – westchnęłam, zamykając swoje oczy. - Obudźcie mnie, kiedy będziemy na miejscu – szepnęłam i oparłam swoją głowę o poduszkę, którą przyłożyłam do okna.

***

- Melodie – usłyszałam cichy szept, przy moim uchu. Otworzyłam delikatnie oczy i zasłoniłam dłonią usta, podczas gdy ziewnęłam z powodu zmęczenia.
Odkąd zasnęłam zmieniły się dwie rzeczy. Moja głowa zamiast opierać się o okno, leżała wygodnie na ramieniu Justina. To nie byłoby jeszcze tak złe, gdyby nie to, że jedna z moich nóg leżała na jego nogach, a ja całkowicie wtulałam się w niego. Poczułam ciepło na policzkach, a następnie zdjęłam swoją nogę, cicho szepcząc przeprosiny. Wyprostowałam się, wracając na swoje miejsce, którego nie powinnam opuszczać.
- Jesteśmy na miejscu – powiedział, uśmiechając się ciepło. - Wysiadamy?
- Oczywiście, że tak. Zadajesz głupie pytanie – zaśmiałam się nerwowo, próbując wybić sobie z głowy cudowne uczucie jego bliskości.
Otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. Mimo świeżego powietrza ja dalej czułam jego cudowne perfumy, które wdychałam podczas mojego snu. Rozejrzałam się dookoła, co od razu pozwoliło zapomnieć mi o tym incydencie. Przy wejściu czekali już animatorzy, którzy z wielkim uśmiechem witali turystów. Na całym terenie campingu rosły piękne wysokie sosny, chroniącymi przed słońcem gości. Od razu po przekroczeniu bramy, po prawej stronie znajdowała się restauracja, natomiast po lewej recepcja. Stanęliśmy razem z Justinem przy bramie, przy której jak poinformował nas James mieli założyć nam opaski na rękę, które pozwalały nam przebywać na terenie campingu. Wyciągnęłam rękę w stronę Włocha, zajmującego się tym, a on przypiął mi ją, posyłając mi uśmiech.
Nie długo później jeden z pracowników zaprowadził nas w miejsce, w którym znajdował się domek, w którym mieliśmy mieszkać przez następne 10 dni. Domek nie był duży były w nim jedynie dwie malutkie sypialnie i malutki salonik połączony z kuchnią. Na szczęście przed domkiem mamy do dyspozycji własny mały taras, na którym wystawiony jest stolik i krzesełka letnie. Postanowiliśmy, choć można było powiedzieć, że James postanowił, że zajmie sypialnie, w której znajduje się łóżko dla dwóch osób, a my zajmiemy pokój z dwoma łóżkami dla jednej osoby. Zgodziliśmy się z nim i zajęliśmy się rozpakowywaniem naszych ubrań z walizek. W pokoju nie było dużo miejsca, więc od samego początku wiedziałam, że nie spędzimy tutaj zbyt wiele czasu.
Rozpakowywałam szybko swoje rzeczy, aby móc w końcu stąd wyjść i przejść się na plażę i okolicy. Spojrzałam na chłopaka, który właśnie rozmawiał przez telefon i omawiał dni, w których będzie musiał jechać promować swoją muzykę do większych miast. Kiedy się rozłączył usiadłam obok niego i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Byłbyś na mnie zły gdybym poszła teraz rozejrzeć się po okolicy? - zapytałam, próbując nabrać słodką barwę swojego głosu.
- Będę zły, jeśli pójdziesz tam beze mnie – powiedział, śmiejąc się cicho. - Możemy się przebrać i iść zobaczyć na plażę.
- Nie chcesz się najpierw rozpakować do końca?
- Mogę to także zrobić wieczorem, kiedy wrócimy nie sądzisz?
- To bardzo dobry pomysł! To ja pójdę się przebrać do łazienki i spotkamy się przed domkiem.
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej białą sukienkę na ramiączkach i motywem motyla na przodzie. Dobrałam do niej delikatny srebrny naszyjnik i kolczyki. Udałam się z nimi do łazienki, aby móc się w nie po chwili ubrać. Po 5 minutach czekałam przed domkiem naszykowana do wyjścia. Wyjęłam z torebki telefon i napisałam wiadomość do Sebastiana i Isabelle, że jestem już na miejscu. Po chwili schowałam go, ponieważ usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi domku. Odwróciłam się i stanęłam przed Justinem, który wyglądał tysiąc razy lepiej niż ja. Miał na sobie założone krótkie spodenki i zwyczajny biały podkoszulek odsłaniające większość jego tatuaży.
- Na początek plaża – zapytał, przez co wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak, tak – odparłam szybko i odwróciłam się, aby zejść schodkami na dół i ruszyć w drogę.
- Mamy dwa dni na zaaklimatyzowanie się tutaj, ale w poniedziałek musimy już jechać do Wenecji, ponieważ mam wywiad z tamtejszym radiem.
- Muszę jechać z tobą? Przecież to będzie twój wywiad – zauważyłam.
- Nie chcesz zwiedzić Wenecji?
- Bardzo chcę, ale wywiad..
- Wywiad zajmie mi jedynie godzinkę, a przez resztę dnia jestem cały twój? - powiedział, puszczając mi przy tym oczko.
Poczułam jak rumieńce zawitały na moich policzkach, lecz z wielką nadzieją, że on tego nie widzi zignorowałam to uczucie i spojrzałam na niego.
- Skoro tak, to bardzo chętnie pojadę z tobą.
Szliśmy drogą, po której dwóch stronach znajdowały się domki, campingi i namioty. Dzieci biegały i bawiły się na trawie przed swoimi obozowiskami, a ja uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok.
- Razem z rodzicami zawsze spędzaliśmy tak wakacje jak oni – powiedziałam, nie odrywając wzroku od dzieci. - Rozkładaliśmy swój namiot i potrafiliśmy spędzić w takim miejscu dwa tygodnie. Kochałam te nasze wspólne wakacje. Zawsze działo się w takich miejscach tyle wspaniałych rzeczy. Mam nadzieje, że tym razem będzie tak samo, a wy przekonacie się, że takie miejsca są lepsze od tych wszystkich hoteli.
- Jeździcie co roku na takie wakacje? - zapytał, rozglądając się po okolicy, którą mijaliśmy.
- Jeździliśmy, później przyszły trudniejsze czasy, a moi rodzice przestali mieć pieniądze na takie większe wyjazdy.
- Myślę, że teraz będzie wam łatwiej, ponieważ ty będziesz dla was wielkim wsparciem.
- Tak, jeśli ludzie się mną nie znudzą to mam nadzieje, że polepszy się nasza sytuacja. Już się o wiele polepszyła. Pieniądze, która przyniosła mi pierwsza płyta przewyższyły moje wszelkie oczekiwania. Ale nie chcę zmieniać przez to tego jak żyje. Jestem bardzo oszczędną osobą dlatego też taki pomysł na wakacje.
- Melodie – Justin zatrzymał się, przez co ja także to zrobiłam i spojrzałam na niego.
- Tak?
- Czuję, że.. - urwał i spojrzał mi w oczy, lecz nie potrafił powiedzieć nic więcej. Wpatrywał się w moje oczy, próbując dobrać słowa. - Czuję, że każdego dnia coraz bardziej mi..
- Buongiorno! Dzisiaj wieczorem na basenie odbędą się wybory Mistera Mare Pineta! - krzyknął z włoskim akcentem jeden z animatorów, jadący na rowerze. - Przyjdziecie prawda? - zatrzymał się przy nas z uśmiechem i czekał na naszą odpowiedź.
- Oczywiście, że tak – zaśmiałam się, widząc entuzjazm szatyna.
- Na taką odpowiedź czekałem! Widzimy się wieczorem. Ciao! - krzyknął i odjechał machając nam.
Wróciłem wzrokiem do Justina, chcąc wrócić do poprzedniego tematu.
- Co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam i spojrzałam mu w oczy jak wcześniej.
- To już nie ważne, chodźmy na plażę – powiedział i uśmiechnął się słabo.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani!
Po powrocie z Włoch, mam zamiar zabrać was do miejsca, w którym byłam.
Cieszę się, że ta wycieczka pozwoliła mi wymyślić tyle świetnych scen do opowiadania.
Obiecuję wam, że będzie się bardzo dużo dziać.
Kocham was!
wasza Karolina x

14 komentarzy:

  1. O mój boże on chciał jej powiedzieć, że coraz bardziej mu zależy? :O No jak można skończyć w takim momencie! Ugh nie lubię cię już, dziewczyno :( Ale czekam z niecierpliwością na kolejny! Pewnie Justin wygra konkurs hahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial swietny..czekam na koleiny

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, czemu ten typek przerwał mu w mówieniu tego ?! Niech on jej powie to co chciał jak najszybciej. Oby Justin i Melodie byli razem :) uwielbiam to ,do następnego ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jacy oni są słodcy. Jestem ciekawa ci będzie się tam działo.

    OdpowiedzUsuń
  5. No dlaczego jej nie powiedzial!kurde! Czekam nn,mam nafzieje ze bedzie szybciutko!:-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny ! ;* czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczynam się bać xd. Świetnie się zapowiada. Cudowny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co Justin? CO CZUJESZ?!?! Jestem gotowa cię wysłuchać :)
    Rozdział cudowny! Kocham to ff, naprawdę :) Niech oni będą razem to będzie takie hljsabaijfbja *.* hahaha, czekam na następny ;)

    i zapraszam do siebie http://can-i-see-you-again.blogspot.com/ :) liczę na komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Misia <3.Cudowny *_*

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże! Tak dawno mnie tu nie było! wszystko nadrabiam! :)
    rozdział wspaniały :>
    uwielbiam to czytać :)
    http://art-of-killing.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. CZEMU TEN KOLO PRZERWAŁ JUSTINOWI, CZEEEMU!? :/

    OdpowiedzUsuń