6.11.2016

Rozdział 8

*Rozdział nie został sprawdzony. Przepraszam za błędy.


Po  wejściu przez bramki zostaliśmy przywitani przez właściciela klubu, który z zachwytem zaoferował nam, że oprowadzi nas po całym budynku. Wytłumaczył, że przez tą godzinę będzie tutaj spokojnie, ponieważ ludzie z pewnością zaczną dopiero się zbierać za około godzinę. Właśnie wtedy rozpocznie się „Friday Night Jump”, podczas którego ludzie jedynie przy kolorowych reflektorach skaczą w rytmie muzyki, którą zapoda im miejscowy Dj. Isabelle od razu oznajmiła nam, że zostajemy tutaj na dłużej, ponieważ chce wciąć udział w tym wydarzeniu. Wszyscy się z nią zgodziliśmy. Wszyscy oprócz Justina, który wciąż milczał. Westchnęłam, spoglądając na niego ukradkiem. Czasami całkowicie go nie rozumiałam. Wiem, że moje słowa nie były zbyt przyjemne, ale czego się spodziewał po naszej ostatniej rozmowie? Nie dał mi ani jednego powodu by myśleć inaczej. Czułam się zdezorientowana, kiedy jest w pobliżu. Nie wiedziałam czego tak naprawdę się spodziewać z jego strony. Co chwile zmieniał zdanie. Jednego dnia mówi, że będzie czekał na mnie  tyle ile będę chciała, żeby udowodnić mi, że mu na mnie zależy. Kolejnego dnia całuje mnie bez opamiętania, mówiąc, że nie potrafi trzymać się na dystans, kiedy jestem w pobliżu. Mimo tego, że ja wolałabym dać sobie czas na przemyślenie wszystkiego i podjęcie decyzji, on w każdej chwili próbuje na nią wpłynąć. Na sam koniec nawet nie potrafi mi wytłumaczyć dlaczego tak długo zwlekał z naszym spotkaniem. Każdy byłby zdezorientowany na moim miejscu. Nie wiem co myśleć, a on zamiast to sprostować postanawia, że przestanie się do mnie odzywać.
Podczas gdy przez pierwszą godzinę mieliśmy prawie całą salę dla siebie, staraliśmy się wykorzystać to jak najlepiej. Zrobiliśmy sobie jedynie jedną przerwę, a resztę czasu spędziliśmy na trampolinach. Głównie spędziłam ten czas z Isabelle, ponieważ Justin z Sebastianem woleli spędzić ten czas robiąc trening z jednym z trenerów, co nas nie interesowało. Przysiadłam na brzegu jednej z trampolin i spojrzałam w górę na Izzy, która co chwile zerkała w stronę Sebastiana.
- Naprawdę ci się podoba, co? - zagadnęłam ją.
- Co? - zapytała, odwracając wzrok w moją stronę. - Kto?
- Sebastian. Widzę jak na niego patrzysz. Właściwie to już nie raz o tym myślałam. Kiedyś ciągnęło was do siebie. Pamiętasz jak rok temu przyjechałaś na wakacje?
- Pamiętam, ale akurat to nie prawda. Miał wtedy dziewczynę.
- To co? Nie byli ze sobą długo, a było widać, że to z tobą wolał spędzać czas. Wiem, że Sebastian bywa czasami irytujący, ale jest naprawdę świetnym facetem.
- To prawda, ale nie pasowalibyśmy do siebie. Za wiele nas różni i nie wytrzymalibyśmy ze sobą dłużej niż miesiąc. Po drugie on nie potrafi być z kimś w związku dłużej niż dwa miesiące, a ja nie mam ochoty na krótką przygodę z przyjacielem mojej przyjaciółki. Wiesz jakby to później wyglądało? Na pewno bym się już nie zgodziła na wspólne spotkania z nim tak jak teraz..
- Dlaczego od razu tak źle zakładasz? Może właśnie tym razem byłoby inaczej.
- Po prostu nie chce. Mieszkam daleko i to i tak by nie wyszło, więc po prostu zostawmy to tak jak jest.. - westchnęła i usiadła obok mnie. - A co masz zamiar zrobić z Justinem?
- Nie mam pojęcia czy cokolwiek mogę zrobić – odparłam przybita. - Całkowicie się już pogubiłam w jego humorkach i zastanawiam się czy nie będzie najlepiej jak po prostu to zakończymy.
- Daj mu szanse. Jemu naprawdę zależy. Wydaje mi się, że po prostu nie wie jak się zebrać do odbudowy waszej relacji. Spójrz na to też z innej strony. Popełnił kilka błędów, ale rzucił wszystko, żeby być przy tobie i to naprawić – uśmiechnęła się do mnie i lekko dźgnęła mnie palcem  w udo. Wstawaj i idź z nim porozmawiaj, póki nie ma tutaj jeszcze zbyt wielkich tłumów.

***

Poszłam za radą Izzy i zagadnęłam Justina, pytając go czy moglibyśmy porozmawiać na osobności. Zgodził się i po tym jak powiedział chłopakom, że za chwilę do nich wróci, ruszył za mną. Wyszliśmy na korytarz i początkowo żadne z nas się nie odezwało. Zebrałam się w sobie i spojrzałam na niego.
- Jesteś na mnie zły – stwierdziłam krótko.
- Po prostu nie sądziłem, że masz o mnie tak złe zdanie..
- Nie mam o tobie złego zdania – przerwałam mu, wzdychając. - Słuchaj Justin, nie myślę o tobie źle. Po prostu już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Ciągle mi to utrudniasz..
- W jaki sposób ci to utrudniam? - uniósł brew, krzyżując ręce na piersiach.
- Przykładowo podczas dzisiejszej rozmowy. Nawet nie potrafiłeś odpowiedzieć mi proste pytanie, ponieważ wiedziałeś, że mam racje i nie chciałeś się do tego przyznać.
- Mylisz się – pokręcił głową. - Nie miałaś racji. To po prostu jest coś o czym nie chce rozmawiać.
- Dlaczego? - zapytałam zdezorientowana. - Mi możesz wszystko powiedzieć.
- Ostatnim razem jak powiedziałem ci wszystko, zerwałaś ze mną – mruknął odwracając wzrok.
- Chciałam ci pomóc.. Sam wiesz, że..
- Nie Melodie, przestań. Wiem czemu to zrobiłaś, ale właśnie to nie pozwalało mi wrócić, okej? Przez każdy pieprzony dzień zastanawiałem się czy jestem już wystarczająco gotowy by do ciebie wrócić, ale widząc jak dobrze układa się twoje życie, nie wiedziałem czy jest tam jeszcze miejsce dla mnie. Nie czułem się wystarczająco dobry dla ciebie. Starałem się zakleić pustkę po twoim odejściu, ale nie byłem w stanie tego zrobić. Wiesz dlaczego nie wróciłem do ciebie szybciej? - zapytał robiąc przerwę, ale kiedy nie usłyszał żadnej odpowiedzi z mojej strony kontynuował. - Bałem się, że mnie odepchniesz, a wiedziałem, że to mnie zniszczy. Tak, miałem kogoś, kiedy pojawiłem się w twoim hotelu. Mimo, że to nie było nic poważnego, powinienem prędzej z nią zerwać. Zrozum, że kiedy usłyszałem, że odbędzie się twój koncert w mieście, chciałem pójść tam jedynie dlatego, żeby cię zobaczyć, ale kiedy to już się stało chciałem czegoś więcej. Wtedy nie obchodziło mnie to co się stanie, kiedy już przed tobą stanę. Chciałem po prostu cię zobaczyć, być blisko, usłyszeć twój głos. Kiedy to się stało zapomniałem o wszystkim, liczyłaś się tylko ty. Jedynie czego pragnąłem to przyciągnąć cię do siebie i przytulić tak mocno, aby nikt nigdy już nie mógł mi cię odebrać. Pocałować twoje delikatne usta i pokazać ci jak bardzo za tobą tęskniłem. W tamtym momencie cały strach odszedł.
Wpatrywałam się w jego oczy i poczułam jak łzy wypełniają moje oczy. Tak źle go oceniłam. W tym momencie czułam się winna przez wszystko co myślałam i mówiłam. Całkowicie skupiłam się na swoim cierpieniu i nawet nie pomyślałam jak on się czuł. Jak on musiał się poczuć, kiedy odeszłam.. Tak wiele razy go odpychałam, ale on wciąż wracał. Do tej pory próbuje wszystko naprawić, a ja nawet nie próbuję mu w tym pomóc. Miałam do niego tak wielki żal, że nawet nie pomyślałam o tym jak to może się odbić na nim. Nie próbowałam go zrozumieć. Czuję się jak kompletna idiotka.
Podeszłam bliżej niego i niepewnie owinęłam ramiona wokół jego talii, aby go przytulić.
- Przepraszam – szepnęłam, wtulając głowę w jego klatkę piersiową. - Bardzo cię przepraszam.
- Daj mi szansę – szepnął, przytulając mnie do siebie. - Nie musimy być od razu ze sobą, ale proszę daj mi szansę na naprawę wszystkiego.
- Dobrze – szepnęłam. Uśmiechnęłam się do siebie czując, jak jego usta delikatnie całują czubek mojej głowy. - Czy to oznacza, że rezygnujemy z listy? Możemy po prostu razem zaszaleć raz na jakiś czas.
- Nie ma mowy. Będę musiał przełknąć w jakiś sposób kilka z tych punktów, ale nie chcę z niej rezygnować. Miałaś taką frajdę pisząc ją – zaśmiał się. - Kazałaś mi obiecać, że pomogę ci ją całą zrealizować, więc nie złamię tej obietnicy.
- Musiałam być nieźle nawalona – zaśmiałam się, kręcąc głową rozbawiona. - Jeden z punktów dzisiaj zrealizowaliśmy.
- Nie do końca. Musisz zrobić salto na jednej z trampolin.
- Słucham? Nie ma mowy! Chcesz bym się zabiła?
- Zacytuję ci twoje słowa „Zobaczysz Justin, nie wyjdę stamtąd dopóki nie zrobię choć jednego salta”. Może nie do końca tak to brzmiało, bo trochę bełkotałaś, ale słowa zostały wypowiedziane, a ty musisz dotrzymać słowa. Nie wyjdziesz stąd dopóki tego nie zrobisz. To nie jest takie trudne. Nawet Isabelle potrafi je zrobić.
- Już nigdy więcej nie tknę alkoholu.
- Zmienisz zdanie, kiedy znajdziemy się na Hawajach. Tam dopiero zacznie się zabawa.

***

Kolejne dni były pracowite, ponieważ musieliśmy się dobrze przygotować do naszego wyjazdu. Ostatecznie dwa razy skończyłyśmy na zakupach w centrum handlowym, żeby niczego nie zabrakło nam na wakacjach. W dniu wyjazdu jeszcze dwa razy sprawdzałyśmy nasze walizki, aż w końcu byłyśmy pewne, że jesteśmy gotowe. Umówiłyśmy się z chłopakami, że spotkamy się już na lotnisku, aby nie robić tam zbyt wielkiego zamieszania. Wyruszyłyśmy na lotnisko około dwóch godzin przed lotem, aby nie spóźnić się na nasz lot i dotarłyśmy na miejsce po upływie godziny. Chłopaki czekali na nas przy odprawie, co było niezbyt przemyślane ze strony Justina. Spora grupa ludzi zebrała się wokół, robiąc im zdjęcia z oddali, nie mogąc się zbliżyć dzięki ochroniarzom Justina. Gazety znów będą miały o czym rozprawiać, kiedy znowu zobaczą nas razem. Jestem pewna, że już wcześniej komuś udało się zrobić nam zdjęcia z pojedynczych spotkań lub odwiedzin Justina u mnie. Nie miałam zwyczaju sprawdzania informacji na swój temat w sieci, po ostatnim razie kiedy to zrobiłam nauczyłam się, że nigdy nie mogę tego powtórzyć. To był jeden z trudniejszych moich okresów w karierze. Zerwanie z Justinem odbiło wtedy na mnie swój ślad i przez jego brak bardzo łatwo było mnie złamać. Na szczęście James szybko zorientował się, że coś jest nie tak i nie pomógł mi przez to przejść razem z przyjaciółmi i rodziną.
- Zawsze się zastanawiam jak tobie udaje się uniknąć tego wszystkiego bez pomocy ochroniarzy – spojrzała na mnie, szybkim krokiem zmierzając w stronę odprawy.
- Praktyka czyni mistrza – zaśmiałam się. - Nie zawsze korzystnie się to dla mnie kończy, ale co mnie nie zniszczy to mnie wzmocni, prawda?
- Widzę, że ktoś bardzo się cieszy na wyjazd – zaśmiała się, widząc w jak dobrym humorze jestem.
Miała rację. Po rozmowie z Justinem spojrzałam na to z całkowicie innej strony i nie rozumiem jak to możliwe, że nie ucieszyłam się na samą propozycję tego wyjazdu. Cholera, przecież mówimy o Hawajach! Byłam tak zaślepiona całą tą sytuacją, że nie widziałam żadnej pozytywnej strony tego wyjazdu, ale teraz jak wszystko zostało już wyjaśnione, nie widziałam żadnej wady tego pomysłu. Byłam tak podekscytowana, że ostatniej nocy już tam byłam w snach wylegując się na gorącym piasku, wysłuchując szumu wody i odpoczywając od całego zgiełku miast, w których przebywałam w ostatnich miesiącach. To będzie pierwsze co tam zrobię. Zostawię swoje rzeczy w hotelu i od razu idę na plażę.
- Gotowe na podróż? - zapytał Sebastian, szeroko się uśmiechając.
- Jak nigdy dotąd – zaśmiałam się, odwzajemniając jego uśmiech.
Po wejściu na pokład Justin zapytał się moich przyjaciół czy mogliby usiąść razem, abyśmy by mogli zająć miejsca obok siebie. Oboje się zgodzili, chociaż widziałam po minie Isabelle, że nie była z tego zbytnio zadowolona. Zajęliśmy swoje miejsca i po chwili samolot już szykował się do startu. Zerknęłam w stronę Justina i uśmiechnęłam się, zauważając, że mi się przygląda.
- Isabelle nie była zbytnio zadowolona – zaśmiałam się, obracając się lekko w jego stronę i opierając głowę na oparciu.
- Tylko dlatego, że wie, że on jej się podoba – zauważył. - Próbuje trzymać się na dystans.
- Skąd to wiesz?
- Zauważyłem to, kiedy byliśmy na trampolinach. Przez cały czas odpychała go od siebie i odgryzała mu się ciętymi słówkami, ale kiedy nie patrzył jej spojrzenie całkowicie łagodniało. Widziałem, że co chwilę patrzy w jego stronę. Nawet kiedy mówiła coś do nas wszystkich, to on był pierwszą osobą, na którą patrzyła, chcąc widzieć jego reakcje na jej słowa. Ona też nie jest mu obojętna. Kiedy zacząłem jej temat on nie potrafił przestać o niej mówić – zaśmiał się. - Właściwie to kłócił się sam ze sobą.
- Jak to? - zawtórowałam mu śmiechem.
- Raz mówił o tym jak irytująca jest, a po chwili jednak zaczął rozprawiać o tym jak świetnie się przy niej czuje.
- Oni są niemożliwi – pokręciłam głową. - Założę się, że wystarczy im jedna impreza i skończą razem.
- Zapewne tak właśnie będzie – zgodził się ze mną, wpatrując się we mnie z uśmiechem. Wyciągnął dłoń w moją stronę i położył ją na mojej. Wyglądasz dzisiaj na bardzo szczęśliwą. Uwielbiam kiedy się uśmiechasz.
- Jestem szczęśliwa i zrelaksowana. Tego mi już bardzo długo brakowało – wyjaśniłam i na same jego słowa jeszcze bardziej rozpromieniałam.
- Mam nadzieje, że będzie tak przez cały wyjazd.
- Ja też, naprawdę.
Po starcie postanowiliśmy pooglądać jakiś film, aby jakoś zabić czas, który mamy spędzić w samolocie. Po filmie jeszcze chwilę rozmawialiśmy, kiedy podeszła do nas stewardesa proponując nam coś do picia. Oboje poprosiliśmy o kawę i tak powoli mijał nam lot. Około czterech razy przyszła do nas Isabelle, aby poinformować nas, że jeśli Sebastian nie dotrze na miejsce żywy to tylko z naszej winy, ponieważ kazaliśmy im zająć miejsca obok siebie. Natomiast, kiedy ostatecznie  Justin zaproponował jej, że mogą zamienić się miejscami, ona odmówiła i powiedziała, że jakoś to przetrwa. W pewnym momencie poczułam się senna, więc założyłam słuchawki na uszy i oparłam głowę na ramieniu Justina i postanowiłam się zdrzemnąć.
Poczułam czyjąś dłoń głaskającą mój policzek, przez co przebudziłam się i otworzyłam oczy. Justin wpatrywał się we mnie, trzymając wciąż dłoń na moim policzku.
- Jesteśmy na miejscu – oznajmił i pomógł mi usiąść. Przeciągnęłam się i wyjrzałam przez okno.
- Wow – szepnęłam, wpatrując się w widok za oknem. Niebo swym błękitem idealnie kontrastowało się z oceanem, który połyskiwał w promieniach słońca. Odwróciłam się w stronę Justina.
- Witamy w Honolulu, Melodie.

***

- Powinniśmy tutaj zamieszkać na stałe – powiedziała Isabelle wpatrzona w okno taksówki. - Tutaj jest tak pięknie.
- Możemy cię tutaj zostawić jak chcesz – odparł Sebastian, odwracając się z przedniego miejsca pasażera i puszczając do niej oczko.
- Bardzo śmieszne – zaśmiała się sztucznie i wróciła wzrokiem do okna. - Miałabym chociaż pewność, że ciebie tu nie będzie.
- Dobra stop, co się z wami dzieje? Zawsze sobie dogryzaliście, ale teraz już zaczynacie przesadzać.
- Zapytaj księżniczkę, na pewno lepiej ci to wytłumaczy niż ja – prychnął, odwracając się z powrotem.
- Nie ma co tłumaczyć, po prostu on sobie na za dużo pozwala – mruknęła.
- Gdybyś jeszcze ty tego nie chciała – wtrącił się, a w jego głosie było słychać mieszankę rozbawienia, ale i rozdrażnienia.
- Spokojnie! Coś się stało w samolocie? - zapytałam, ale oboje zamilczeli i chyba właśnie na tym to się skończy. - Przestańcie zachowywać się jak dzieci. Mamy się dobrze bawić, a nie sprzeczać się na każdym kroku.
- Właśnie dlatego go tutaj nie chciałam – mruknęła Isabelle. Spojrzałam na nią pytająco, nie rozumiejąc co chciała tym uzyskać. Przegięła i doskonale o tym wiedziała. Spojrzałyśmy na Sebastiana, ale on nic nie powiedział. Nawet na nią nie spojrzał. Po chwili zaczęli rozmawiać z Justinem, który chciał rozluźnić napięcie między nami, ale widziałam, że mimo że Sebastian udaje, że słowa Izzy go nie ruszyły, to bardzo go zabolały. Isabelle też o tym wiedziała.

***
Jak się okazało zamiast zatrzymać się w hotelu, Justin postanowił wynająć dla nas wszystkich willę na plaży. Już na samym wjeździe robiła wrażenie. Była ogromna a do tego cała wykończona w nowoczesnym stylu, chociaż jej przód i tak niczym nie dorównywał temu co znajdowało się na tyle. Widok całego wybrzeża był idealnie widoczny z naszych balkonów, a nawet  prywatnego basenu, który się właśnie tam znajdował. Chociaż nie uważałam go za konieczny, ponieważ w końcu jesteśmy na Hawajach i ocean i plaża wydawał się lepszą opcją niż basen.
Tak jak planowałam jeszcze przed wylotem, tuż po pozostawieniu swoich rzeczy w pokoju, wyciągnęłam z walizki sukienkę i bikini, aby móc wyszykować się do wyjścia. Weszłam do łazienki, która znajdowała się naprzeciwko mojego pokoju i przebrałam się w naszykowane ubrania. Rozwiązałam włosy i rozczesałam je, aby następnie upleść z nich kłosa. Gotowa wyszłam z łazienki, natrafiając na Justina.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał, stając przede mną. Jego włosy były wilgotne, więc z pewnością dopiero co brał prysznic. Mój wzrok przyciągnęła jego odsłonięta i umięśniona klatka piersiowa. Miał na sobie luźne dresy, które dopełniały jedynie to jak dobrze wyglądał. Poczułam delikatne mrowienie w brzuchu, a na moich policzkach z pewnością pojawił się lekki rumieniec. Justin musiał to zauważyć ponieważ przybliżył się do mnie o krok.
- Um.. Tak, idę na plażę – odchrząknęłam, starając się przywrócić do porządku.
- Jesteś pewna? - zapytał, owijając ramiona wokół mojej talii. - Może po prostu położymy się i odpoczniemy po locie? - zaproponował, przybierając swój uwodzący ton głosu.
- Nie ma mowy – pokręciłam głową. - Odpoczywać mogę równie dobrze na plaży. Jeśli chcesz iść ze mną to masz 5 minut - wywinęłam się z jego ramion. - Rusz tyłek Bieber, nie ma czasu na wylegiwaniu się w łóżku.

7 komentarzy:

  1. Super , chce juz następny 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Justin dostał zielone światło to od razu ruszył do boju xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, kiedy będzie nowy rozdział? Już się nie mogę doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zamierzasz to wgl kontynuować? ..chociaż coś powiedz i daj znać bo bez sensu ze wchodzimy tu co jakiś czas i sprawdzamy i dalej pusto i nikt nic nie wie

    OdpowiedzUsuń
  5. Daj znac czy bedziesz to kontynuowac, prosze

    OdpowiedzUsuń