W ostatnie dwa dni poznałam kilka zasad, do których powinnam się zastosować, jeśli nie chcę odstraszyć od siebie chłopaka, o którym marzę.
1. Nigdy, przenigdy nie uciekaj od niego, kiedy wyzna ci, że za tobą szaleje.
2. Zachowaj równowagę, podczas rozmowy z nim.
3. Nie zwlekaj z pocałowaniem go w takim momencie.
4. Nie pokazuj strachu, musisz przez cały czas wyglądać na pewną siebie.
5. Kiedy nie uda ci się zastosować do żadnych z poprzednich zasad, porozmawiaj z nim o tym i nie kończ jej dopóki chłopak nie dowie się co tak naprawdę do niego czujesz.
Teraz to wiem, ale mimo że ciągle powtarzam sobie to w głowię mój status związku wciąż brzmi „to nie jest skomplikowane, jestem jedynie tchórzliwą idiotką”. Przez cały wczorajszy dzień starałam się wszystko sprostować i dać do zrozumienia Justinowi co tak naprawdę do niego czuję, lecz wszystko poszło na marne. Bez przerwy czuję między nami dystans, czasami całkowicie zapada pomiędzy nami cisza, a żadne z nas nie wie jak ją przerwać, więc ona po prostu jest i niszczy wszystko co budowaliśmy przez tak długi czas. Nienawidzę siebie za to co zrobiłam. Nawet gdybym już nigdy nie mogłam tego naprawić, to wolałabym zostać chociaż jego przyjaciółką, ale w ostatnim czasie nawet na to się nie zapowiada. Nie wiem jak i czy w ogóle uda mi się przełamać własną barierę i naprawić to co zniszczyłam własną głupotą.
Dzisiejszy dzień naprawdę dobrze się zapowiada lub zapowiadał. Wraz z Jamesem jedziemy do Wenecji, w której odbędzie się promocja Justina. Jestem bardzo podekscytowana tym, że będę miała możliwość zwiedzenia tego miasta. To miasto nie jest takie jak wszystkie inne. Całkowicie różni się od tego co znam na co dzień i naprawdę jestem szczęśliwa, że Justin postanowił zabrać mnie tam ze sobą. Siedząc w samochodzie bez przerwy wyglądałam przez okno, oglądając krajobrazy, które mijaliśmy. Włochy to piękny kraj i gdybym miała możliwość wyprowadzenia się z USA, to właśnie ten kraj bym wybrała. Może jedynie mi się to zdaje, ale ludzie tutaj są o wiele życzliwsi i sympatyczni niż ludzie zamieszkujący moje miasto. Może też być to spowodowane tym, że zawsze towarzyszy mi Justin, lecz wolę myśleć, że ludzie są tutaj całkowicie inni.
- Zaraz będziemy musieli wysiąść. Mamy do wyboru przepłynąć się taksówką lub dostać się na miejsce metrem – powiedział James, spoglądając na nas w lusterku.
- Metrem? Myślałam, że tutaj nie ma metra. No wiecie to raczej nie możliwe skoro metro znajduje się pod ziemią, a tutaj wszędzie jest woda – zauważyłam.
- Tak, ale tutaj metro znajduje się nad ziemią, nie pod ziemią.
- Oh – odparłam krótko i spojrzałam na Justina. - Ja jestem za metrem, a ty?
- Hm? - mruknął, otrząsając się z myśli. - Przepraszam, zamyśliłem się.
- Wolałbyś płynąć taksówką czy jechać nadziemnym metrem? - zapytałam ponownie.
- Metro brzmi nieźle, choć mam nadzieje, że nie spotkamy tam żadnych nadgorliwych gości z aparatami.
- Wiesz myślę, że w Wenecji spotkamy wiele ludzi z aparatami. Turystów tutaj nie brak.
- No tak, o tym nie pomyślałem.
- Radziłbym byśmy jednak przepłynęli się taksówką, jeśli pojedziemy metrem będziemy musieli pieszo przejść spory kawał, a do tego nikt z nas nie zna drogi – zauważył James, zatrzymując samochód na parkingu.
- Więc dlaczego proponowałeś nam metro? - zaśmiałam się, spoglądając w jego stronę.
- Nie wiem, pomyślałem, że to może być dla was fajne wspomnienie, ale dopiero po chwili to przemyślałem – odparł i spojrzał na mnie w lusterku rozbawiony. - Wysiadajcie, nie mamy dużo czasu, a raczej nie chcemy się spóźnić prawda?
Mimo, że byłam trochę zawiedziona tym, że musimy jednak płynąć łodzią, to nie okazało się aż takie złe. Wiecie nie na co dzień mamy szansę, żeby przepłynąć się taksówką, prawda? To brzmi zabawnie, ale łódź, którą płynęliśmy naprawdę przypominała taksówkę, którymi możemy poruszać się na co dzień. Płynąc nią rozglądałam się dookoła, podziwiając niezwykłość tego miejsca. Wszystkie te wąskie uliczki, zero dróg i naprawdę wielka ilość mostów odzwierciedlały odmienność tego miejsca. Wszystkie budynki, które mijaliśmy naprawdę robiły wrażenie. Podziwiam ludzi mieszkających tutaj, naprawdę nie mam pojęcia jak udaje im się odnaleźć w tym miejscu. Jestem pewna, że gdybym miała sama wyruszyć, aby zwiedzić tą okolice, po pięciu minutach zgubiłabym się i nie odnalazła drogi powrotnej.
Justin przez całą drogę nie odezwał się ani jednym słowem. Przez cały czas zamyślony wpatrywał się w dal i nawet jeśli próbowałam zwrócić jego uwagę na siebie to nic nie działało. Kiedy dotarliśmy na miejsce, a od studia dzieliło nas może 100 metrów, szturchnęłam delikatnie Justina w bok i kiedy spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Jesteś dzisiaj bardzo cichy – zauważyłam.
- Przepraszam, po prostu chyba trochę się stresuję.
- Stresujesz się? Myślałam, że po tylu latach to dla ciebie nic takiego.
- Jestem tylko człowiekiem, Melodie. Czasami są chwilę, kiedy podchodzę do tego całkowicie na luzie, ale czasami bywają dni, kiedy najchętniej bym siedział cicho.
Niestety nie byłam w stanie nic mu na to odpowiedzieć. W upływie kilku sekund wokół nas pojawił się tłum ludzi, przez który ledwo udawało nam się robić kilka kroków na przód. James zdenerwowany krzyczał na ludzi przed nami chcąc, aby się rozsunęli. Wszyscy przekrzykiwali się, próbując zadać nam pytania, lub po prostu wykrzykiwali nasze imiona, próbując zwrócić na siebie naszą uwagę. Nagle doskoczyło do nas czterech ochroniarzy, którzy stanęli po naszych dwóch stronach, aby uchronić nas przed tłumem. Justin zacisnął swoją dłoń na mojej, jak myślę, chcąc dodać mi trochę otuchy. Moje serce biło jak oszalałe, a ja co chwilę przymykałam oczy, próbując uspokoić swoje nerwy. To pierwszy raz, kiedy jestem w takiej sytuacji i jestem pewna, że nie jest to coś przez co będę chciała przejść jeszcze raz. Problem w tym, że nie będzie to do uniknięcia przez decyzję jaką podjęłam.
- Zawsze tak jest? - szepnęłam, kiedy znaleźliśmy się już w środku.
- Niestety tak. Czasami bywa gorzej – spojrzał na mnie smutno.
- Gorzej?
- Kiedy jest ciemno, oślepiają cię fleszami aparatów, a w tym naprawdę nie ma nic przyjemnego.
***
Po przepływie trzech godzin Justin nareszcie skończył udzielać wywiadów i pozować do zdjęć. Czułam się tutaj bardzo nie na miejscu. Wszyscy biegali dookoła starając się dopiąć wszystko na ostatni guzik, a ja po prostu siedziałam na jednym z krzeseł i przyglądałam się wszystkiemu. Justin rozmawiał, z każdym kto kręcił się dookoła niego, a jego wzrok co chwilę i tak był skierowany w moją stronę, jakby chciał sprawdzić czy czasami w upływie tych kilku sekund nie zniknęłam. Jedna z reporterek starała się przekonać mnie do udziału w wywiadzie, lecz ani menadżer Justina, ani mój nie byli przekonani do tego bym już teraz była na to gotowa. Mieli racje.
- Melodie, Justin jest teraz w łazience i zaraz będzie gotowy do wyjścia. Ochroniarze pomogą wam przedostać się do taksówki, abyście mogli w spokoju dotrzeć do samochodu i wrócić do ośrodka, w którym się zatrzymaliście. Jesteś gotowa? - powiedział Scooter, menadżer Justina, stając przede mną.
- Myślałam, że razem z Justinem będziemy mogli teraz pozwiedzać trochę miasto – zauważyłam, przypominając sobie słowa Justina.
- Przykro mi, ale raczej to nie będzie możliwe. Myślę, że nie chcecie powtórki sprzed kilku godzin.
- Oczywiście, że nie, ale..
- James czeka już na ciebie na dole, będzie lepiej jak już do niego zejdziesz i tak poczekasz.
Skinęłam lekko głową i podniosłam się z miejsca. Wydaje mi się, że mężczyzna nie jest do mnie zbyt pozytywnie nastawiony. Myślę, że może to być spowodowane miejscem, w którym się zatrzymaliśmy z Justinem. To był mój wybór, a on był jednym z tych, którzy byli jak najbardziej przeciwko temu pomysłowi.
Od: Justin
Melodie, nie pozwól, aby James cię teraz zobaczył. Uciekamy.
Do: Justin
Jak to uciekamy?
Od: Justin
Myślałaś, że wyjedziemy stąd tak po prostu bez żadnego zwiedzania?
Do: Justin
Scooter powiedział, że to niebezpieczne ze względu na to ile osób na nas czyha.
Od: Justin
Mam dla nas idealne przebrania, przyjdź do męskiej łazienki na 8 piętrze. Jest na końcu korytarza.
Do: Justin
POWAŻNIE JUSTIN? MĘSKA TOALETA?
Od: Justin
Właśnie to powiedziałem. Pośpiesz się. Nie mamy dużo czasu.
***
Cały plan Justina był całkowicie zwariowany. Nie tylko ze względu na to, że nasze przebrania są co najmniej komiczne, ale także dlatego, że wydaje mu się, że uda nam się wyjść stąd niezauważalnie. Nie miałam pojęcia, że chłopak od samego początku był gotowy na to wszystko. Plecak, który przez cały czas miał przy sobie zawierał w sobie przebrania dla nas. Jestem ciekawa czy to pierwszy raz, kiedy Justin bierze udział w czymś takim.
- Myślisz, że kapelusz, okulary i długa letnia sukienka sprawią, że nikt się na mnie nie pozna?
- Nie, ludzie będą poszukiwać osób ubranych tak jak my kilka godzin temu. Zdjęcia poszły w obieg, więc wątpię, że ktokolwiek się zorientuje, że to my.
Kiedy byłam już gotowa, odwróciłam się i spojrzałam na Justina. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Wszystko było w porządku z jego strojem, był ubrany naprawdę elegancko, co było bardzo nie w jego stylu, dlatego był to naprawdę genialny pomysł, ale sztuczny wąs przyklejony nad jego ustami, sprawił, że nie mogłam się powstrzymać.
- No co? Nie podoba ci się mój nowy styl? - zawtórował mi śmiechem i poprawił swoją marynarkę.
- Wyglądasz genialnie – powiedziałam rozbawiona i wystawiłam dwa kciuki ku górze, uśmiechając się.
- Musimy już iść zanim zaczną nas szukać.
Chłopak ujął mnie za dłoń i ramię w ramię wyszliśmy z toalety, na szczęście na korytarzu nikogo nie było. Postanowiliśmy zbiec po schodach, aby mieć pewność, ze na nikogo się nie natkniemy. Nie było to coś z czego byłam zachwycona, ponieważ z moją niezdarnością często zdarza się, że z nich spadam. Na samym dole spokojnie ruszyliśmy ku tylnym drzwiom, aby nie zostać przyłapanym na tym co mamy zamiar zrobić. Będąc już na zewnątrz przyśpieszyliśmy, aby jak najszybciej oddalić się od tego miejsca.
- Musimy wysłać wiadomość do Scootera i Jamesa, że idziemy pozwiedzać.
- Myślałam, że nie chcemy by wiedzieli, że uciekliśmy.
- Tak, ale i tak nie długo się zorientują, więc lepiej ich poinformować. W tym mieście łatwo nas nie znajdą.
- Masz racje – przytaknęłam głową i wyjęłam telefon. - Co mam napisać?
- Napisz, idziemy pozwiedzać, nie szukajcie nas – zaśmiał się i wyjął swój telefon.
Do: James
Cześć James! Chciałam cię poinformować, że idziemy pozwiedzać z Justinem. Nie szukajcie nas, zadzwonimy jak będziemy gotowi do powrotu. Miłego dnia!
- Gdzie idziemy najpierw? - zapytałam, spoglądając na niego.
- Myślę, że powinniśmy iść coś zjeść. Umieram z głodu. Chciałbym spróbować prawdziwej włoskiej pizzy.
- Jestem jak najbardziej za.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani!
Przed nami wielki rozdział!
Myślę, że najlepiej będzie jak będę dodawać rozdziały w niedzielę, ponieważ wtedy pracuję nad nimi cały weekend i jestem z nich zadowolona.
Mam nadzieje, że rozdział wam się podobał i liczę na komentarze z waszą opinią.
Do zobaczenia za tydzień x
Wspaniały!
OdpowiedzUsuńCudowny! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział♥
OdpowiedzUsuńżyczę weny :)
Jaki wielki rozdział?! Jejciu jestem chyba niewtajemniczona haha Ale proszę, kochana, niech oni w końcu się do siebie zbliżą <3 Rozdział spokojny i troszkę krótki albo mi sie tylko tak wydaje. Ale kocham tego bloga szalenie więc z niecierpliwością czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńJest super! Sama zjadłabym włoską pizzę... Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńRewelka ! Mam nadzieję, że już niedługo Melodie powie Justinowi co do niego czuje i będą razem *.* uwielbiam to i nie mogę się doczekać nexta < 3
OdpowiedzUsuń#ZAJEBITY #ROZDZIAL #KOCHAM #BARDZO XDD <33
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz i składasz zdania . Naprawdę bardzo przyjemnie czyta się twoje rozdziały :) <3
OdpowiedzUsuńO jeju...dlaczego ona mu nie powiedziala?????:((( dlaczego??? Moze podczas tego zwiedzania stanie sie cos fajnego ^^
OdpowiedzUsuńcudowny rozdzial:)
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rodzial ^^ Fabula jest zarąbista ;3 Czekam nn
OdpowiedzUsuń