22.11.2015

Rozdział 51 "Krople deszczu"

Delikatne krople deszczu spadały na nas pojedynczo, podczas gdy staraliśmy się wymyślić plan powrotu do domu. Podczas naszej wizyty w opuszczonej starej sali koncertowej na dworze rozpętała się okropna burza, która najprawdopodobniej spowodowała brak prądu w całej dzielnicy, a także zerwała linie telefoniczne. Po wyjściu z budynku staraliśmy się wezwać na miejsce taksówkę, lecz brak zasięgu nam w tym przeszkodził. Przestawałam nerwowo z nogi na nogę wpatrując się w Justina, stojącego przy drodze i wypatrującego jadącej jakiejkolwiek taksówki. Chłód coraz bardziej oplatał moje ciało, wprawiając je w lekkie drżenie. Potarłam jedną dłonią o drugą, chcąc choć trochę się ogrzać, ale nawet to nie pomogło. Deszcz zaczął padać coraz intensywniej, a wiatr wzmógł się, co jeszcze bardziej pogorszyło mój stan. Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam bliżej chłopaka, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Justin to na nic, musimy ukryć się gdzieś przed deszczem, zanim będzie jeszcze gorzej – powiedziałam, przerywając ciszę między nami.
- Myślisz, że znajdziemy gdzieś w pobliżu jakiś hotel? - zapytał, odwracając się w moją stronę.
- Wiem nawet gdzie go znajdziemy – odparłam cicho, starając się uniknąć szczękania zębami co w tym momencie było naprawę trudne.
Justin widząc moje trzęsące się ciało, przyciągnął mnie bliżej siebie, a następnie przytulił. Uniosłam swój wzrok i zachichotałam cicho, wpatrując się w niego rozbawiona.
- Justin musimy iść, zaraz całkowicie zmokniemy – zauważyłam, ale nie odsunęłam się od niego. Wręcz przeciwnie wtuliłam się bardziej w jego ciało, co dało mi choć odrobinę ciepła.
- Masz racje, ale najpierw muszę coś zrobić.
Zmarszczyłam delikatnie brwi, nie wiedząc co tak naprawdę ma na myśli i kiedy chciałam już o to zapytać, chłopak złączył w pocałunku nasze usta, rozpalając tym moje ciało. W tym momencie nie przeszkadzało nam ani zimno, ani deszcz. Delikatne krople deszczu spływały po naszych ciałach, ale my wciąż trwaliśmy w słodkim pocałunku, który z każdą sekundą stawał się intensywniejszy. Czułam jak dłonie Justina delikatnie przesuwają się po mojej talii w momencie, kiedy błyskawica przecięła niebo, a grzmot rozbrzmiał w całej okolicy.
Odsunęłam się od niego chichocząc i ruszyłam biegiem, kierując się w stronę hotelu, który znajdował się niedaleko miejsca, w którym byliśmy. Odwróciłam głowę do tyłu, aby upewnić się, że Justin jest tuż obok mnie. Oboje byliśmy całkowicie przemoczeni, ale nawet gdybym mogła to zmienić, nie zrobiłabym tego.
Słysząc historie o tych wszystkich romantycznych „pocałunkach w deszczu”, nie mogłam pojąć co w tym jest takiego niezwykłego. Bycie mokrym i trzęsącym się z zimna nie jest niczym przyjemnym, więc dlaczego to miałoby być czymś niesamowitym? W tej chwili muszę przyznać im wszystkim racje, to był jeden z najlepszych pocałunków jakie przeżyłam.
Znajdując się już w holu hotelu, w którym zamierzaliśmy spędzić noc, czekaliśmy w recepcji, aż kobieta przyniesie nam klucze do naszego pokoju. Justin przyglądał mi się z szerokim uśmiechem i ani na chwilę nie odwracał wzroku od mojej twarzy, co nieco mnie peszyło. Nie jestem przyzwyczajona do tak intensywnego wpatrywania się we mnie, ale muszę przyznać, że w części jest to bardzo pochlebiające. Kocham to szczęście buchające od jego osoby, kiedy jest przy mnie. Nawet bez słów potrafi sprawić, że czuję się niezwykła.
- Proszę, kluczę do pokoju 143. Życzę państwu miłej nocy – powiedziała kobieta z życzliwą i zmęczoną nutką w głosie.
- Dziękujemy, miłej nocy – odparł Justin i odebrał od niej kluczyk.
Ruszyliśmy razem w stronę naszego pokoju, ani na chwilę nie rozłączając naszych dłoni.
Hotel, w którym się zatrzymaliśmy był zwyczajnym dwugwiazdkowym hotelu, który jak na swoją cenę był naprawdę urządzony w przyjemnym, ciepłym domowym klimacie. Kiedy weszliśmy do pokoju zastaliśmy w nim jedno wielkie dwuosobowe łóżko, zaścielone białą pościelą i bordową narzutą. Ściany były w kremowym odcieniu, a meble były wykonane z ciemnego drewna. W koncie znajdowała się duża szafa na ubrania z dużym lustrem na drzwiach, a tuż obok łóżka po dwóch stronach stały dwie nocne szafeczki. Rozejrzałam się dookoła i odetchnęłam z ulgą, widząc, że mamy tutaj dostęp do własnej łazienki.
- Powinniśmy zdjąć z siebie te przemoczone ubrania – zauważyłam i przygryzłam delikatnie wargę, zastanawiając się nad tym jak wybrnąć z tej sytuacji, nie mając przy sobie żadnych ubrań na zmianę.
- Myślisz, że dostaniemy tutaj hotelowe szlafroki i ręczniki? - zapytał, idąc w stronę drzwi łazienkowych.
- Nie jestem pewna, ale mam nadzieje, że tak.
Weszłam za chłopakiem do środka, lecz to nie był zbyt dobry pomysł, ponieważ łazienka nie była na tyle duża by pomieścić w niej dwie osoby. Stałam w drzwiach, przyglądając się temu jak brunet przeszukuje szafki. Kiedy wyciągnął z jednej z szafek dwa szlafroki, uśmiechnęłam się z ulgą.
- Są szlafroki i ręczniki, jesteśmy uratowani – zaśmiał się i podał mi po jednym z nich. - Weź prysznic i przebierz się, a ja poczekam na ciebie w pokoju i spróbuję się dodzwonić do Scootera, dobrze?
Skinęłam głową i stanęłam na palcach, aby złożyć szybki pocałunek na jego policzku.
- Zrobię to jak najszybciej – szepnęłam i wyminęłam go, aby wejść do środka.
Kiedy chłopak opuścił pomieszczenie, zamknęłam je na klucz i szybko pozbyłam się mojej przemokniętych ubrań. Weszłam pod prysznic i odkręciłam kurek, aby po chwili ciepła woda obmyła moje zmarznięte ciało.
Nienawidziłam tego uczucia, kiedy ubrania wręcz kleiły się do mojego ciała. Jestem pewna, że przez kolejne kilka dni będę musiała przeleżeć pod kołdrą z kubkiem gorącej herbaty z miodem. To będzie cud, jeśli się nie rozchoruję i myślę, że nie chcę aby się stał. Może to jest jak uciekanie przed tym co i tak w końcu będzie musiało się zdarzyć, ale jeśli mogę to trochę przeciągnąć, to zrobię wszystko, aby tak było. Nie chcę wracać do szkoły, nie chcę spotkać tych wszystkich ludzi, nie chcę słyszeć ich rozmów na mój temat. Chcę być jedynie szczęśliwa u Justina boku. Spędzać z nim czas i nie przejmować się niczym innym. Gdyby to było takie proste, moje życie byłoby rajem.
Po skończonym prysznicu otuliłam się szczelnie szlafrokiem, a włosy zawinęłam w ręcznik. Wyszłam z łazienki i przystanęłam na chwilę, zastając Justina bez koszulki. Mój wzrok mimo braku mojej zgody przejeżdżał powolnie po jego odkrytym torsie. Kiedy w końcu udało się otrząsnąć z tego dziwnego transu, potrząsnęłam głową i odwróciłam swój wzrok, rumieniąc się zawstydzona.
- Łazienka jest już wolna – przerwałam ciszę trwającą w pomieszczeniu, zwracając na siebie jego uwagę.
Jego wzrok podążył od mojej twarzy w dół, aż do moich stóp zanim znów wrócił do moich oczu. Mój rumieniec z pewnością stał się jeszcze bardziej czerwony, a moje zawstydzenie wzrosło do potęgi piątej. Moja pewność siebie jak zwykle ukryła się w najmniej odpowiednim momencie, przez co stałam przeplatając nerwowo swoje palce. Justin podszedł do mnie bliżej i położył dłonie na moich policzkach.
- Melodie, jesteś piękna. Nie wstydź się tego – szepnął i złożył delikatnie pocałunek na moich ustach. - Za chwilkę wrócę – powiedział, a tuż po tym wyminął mnie i zamknął się w łazience.
Jedyna myśl, która w tej chwili non stop odtwarzała się w mojej głowie to „O MÓJ BOŻE”. Stałam w tym samym miejscu jeszcze przez długą chwilę, próbując w jakiś sposób wrócić do normalnego funkcjonowania. Wydaje mi się, że w tym momencie jest to mało prawdopodobne, ponieważ ten chłopak jest marzeniem. Nie wiem jak to się stało, że to właśnie ze mną jest. Jego słowa wciąż rozbrzmiewały w mojej podświadomości. „Jesteś piękna”, „jesteś piękna”, „Melodie, jesteś piękna”. Co najdziwniejsze zaczynam w to wierzyć. Nigdy nie wierzyłam w to, że jestem choć ładna, ale kiedy on to mówi, kiedy patrzy mi z taką czułością w oczy.. Czuję, że on nigdy nie mógłby mnie okłamać w tej sprawie. Pierwszy raz w życiu czuję się ze sobą dobrze. Dzięki niemu czuję się piękna.
Z uśmiechem podeszłam do łóżka, zdjęłam ręcznik ze swoich włosów i przeczesałam je delikatnie palcami. Położyłam się na przygotowanym dla nas wypoczynku, następnie wyciągając ręce za głową. Wpatrywałam się w sufit, kiedy cichy chichot opuścił moje usta. Kocham go. Naprawdę go kocham.
Przymknęłam oczy, nie przestając się uśmiechać. Po cichu zaczęłam podśpiewywać melodię, która utworzyła się w mojej głowie. Postanowiłam skupić się na niej, aby w jakiś sposób zabić czas oczekiwania na powrót bruneta. Kolejne nuty pojawiały się w moich myślach, a ja wyśpiewywałam je, wystukując rytm trzy czwarte na moim udzie. To nie była jedna z tych smutnych utworów, które zazwyczaj tworzyłam w stanie smutku. Ona była całkowicie inna od wszystkich piosenek. Była radosna, szczęśliwa i pozytywna. Ta melodia sprawia, że uśmiech sam tworzy się na moich ustach.
- Nowa piosenka?
Słysząc jego głos od razu otworzyłam oczy i przerwałam śpiewać. Usiadłam prosto i spojrzałam w jego stronę, delikatnie się uśmiechając.
- Myślę, że tak – odparłam, opierając się plecami o zagłówek łóżka. - To byłoby coś nowego, różniącego się od wszystkiego co stworzyłam wcześniej.
- Mam nadzieję, że dasz mi jej posłuchać, kiedy skończysz – powiedział, kładąc się obok mnie bokiem, opierając głowę na dłoni.
- Jeśli ładnie poprosisz to czemu nie – zachichotałam i położyłam delikatnie dłoń na jego policzku, przejeżdżając po nim kciukiem. - Więc.. Idziemy spać? - zapytałam zsuwając się na tyle, abym mogła się położyć tuż obok niego.
- Nie ma mowy.
- Nie? Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Melodie, mamy szansę spędzić ze sobą długi czas, a ty chcesz go zmarnować na sen? Nie ma mowy, nie pozwolę ci na to – pokręcił głową, ale z tonu jego głosu dokładnie było słyszalne rozbawienie.
- Ale jestem zmęczona – powiedziałam ziewając i przymknęłam oczy, chcąc się z nim podroczyć.
- Nie, nie, nie! - zaśmiał się.
Łóżko poruszyło się przez to, że chłopak podniósł się ze swojego miejsca. Po chwili poczułam jak zaczął składać delikatne pocałunki na całej mojej twarzy przez co cicho zachichotałam.
- Otwórz oczka, Melodie – szepnął pomiędzy pocałunkami.
Pokręciłam głową, trzymając je wciąż zamknięte. Tuż po tym Justin zaprzestał i przez krótki moment nic się nie działo. Nie mogłam się powstrzymać i delikatnie otworzyłam jedno oko, aby przekonać się jak blisko mnie był. Otworzyłam drugie oko i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Wystarczyło poprosić – szepnęłam tuż przy jego ustach.
- Ah tak? - prychnął rozbawiony, zabawnie unosząc jedną brew ku górze.
- Ah tak – naśladowałam go, przez co jedynie wywołałam u niego śmiech.
Nachylił się znów w moją stronę, ale tym razem ku mojemu zdziwieniu zamiast pocałować moje usta, złożył pocałunek na moim odkrytym obojczyku. Nie potrafiłem w żaden sposób zareagować na ten ruch, co chłopak przyjął jako zgodę na dalszy ruch. Położył dłoń na mojej talii, a jego usta zetknęły się ze skórą mojej szyi. To było całkiem nowe i dziwnie przyjemne uczucie, ale nie mogłam pozbyć się mojej dziwnej nerwowości, która znów zapanowała nad moim ciałem. Przygryzłam delikatnie wargę i przymknęłam oczy, próbując skupić się jedynie na czułości ze strony Justina, ale to na nic. Czułam jak cała jestem spięta, a czerpanie przyjemności z tej chwili przychodziło mi z wielkim trudem. Miałam ochotę na siebie krzyczeć, abym w końcu się rozluźniła, zachowywała jak normalna 17-latka, która już dawno ma takie przejścia za sobą. Przecież to powinno być coś z czego powinnam się cieszyć, nie powinnam odczuwać w tym momencie tak wielkiego stresu.
- Melodie – Justin wyrwał mnie ze swojego zamyślenia, a ja dopiero teraz się zorientowałam, że się we mnie wpatruje. - Jesteś strasznie spięta – zauważył, gładząc swoją dłonią moje ramie. - Czego tak bardzo się boisz? Nie chcę na ciebie naciskać, ale chcę ci pomóc.
- Nie wiem – odetchnęłam, zakrywając swoimi obiema dłońmi swoją twarz. - Nie wiem dlaczego tak reaguję. Chciałabym, aby było inaczej, ale kiedy tylko jesteś blisko.. czuję jak stres zaczyna panować nad moim ciałem i.. Nie wiem dlaczego tak jest, Justin.
- Wiem, że potrzebujesz czasu, ale możemy razem spróbować to przezwyciężyć – powiedział, odsuwając moje dłonie od twarzy. - Wszystko malutkimi kroczkami, dobrze?
- Jak chcesz to zrobić?
- Ufasz mi? - zapytał, wpatrując się w moje oczy z troską.
- Ufam – odparłam zgodnie z prawdą.
- Więc pozwól mi sobie pomóc.

7 komentarzy:

  1. Hm... czyżbym była pierwsza?? xd
    Super rozdział, rany, są razem tacy słodcy ^^ czekam na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni są tacy mega kochani ❤ I czemu inni chcą im przeszkodzić w byciu razem...przecież pasują do siebie idealnie :3 Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku nie moge sie doczekac ich zblizenia! Sa slodcy i kochani!! Chce wiecrj! Prosze dodaj rozdzial najszybciej jak mozwsz!! Buziaki;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaww pocałunek w deszczu to takie słodkie

    OdpowiedzUsuń
  5. O boże jak on chce jej pomóc? :O Szybko dodaj kolejny, kochana! Jejciu nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo! !! Nie mogę się doczekać nexta < 3

    OdpowiedzUsuń