21.03.2016

Rozdział 57

Moją pierwszą reakcją na słowa Annie była chęć wtargnięcia do środka i wyszarpanie ją za te jej pięknie ułożone, lokowane włosy. Po chwili jednak ukłuła mnie niepewność, której tak bardzo nienawidzę. Co jeśli w tym co powiedziała jest jakakolwiek odrobina prawdy? Nie, ta myśl była całkowicie niesprawiedliwa w stosunku do Justina, który ani przez chwilę nie dał mi powodu do zazdrości. Nienawidzę tej niepewności, że jednak on mógłby to zrobić. W związku zaufanie to podstawa, a takie myśli są całkowitym przeciwieństwem zaufania. Mogę usprawiedliwić się tym, że jednak ona jest ode mnie o wiele ładniejsza, seksowniejsza i szczuplejsza? Dar wzroku ma jednak na nas wielki wpływ, więc pod względem wyglądu ona jest dla mnie wielką konkurentką.
- Annie.. - zaczął Justin, ale tuż po wymówieniu jej imienia przerwał, wzdychając. - Łączy nas wspólna przeszłość i nie mogę powiedzieć, że momentami za tym wszystkim nie tęsknię, ale mimo to jestem teraz z Melodie. Nie skrzywdzę jej, ponieważ to ona jest moją teraźniejszością i kocham ją. Cholera, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak mocno ją kocham.
Właśnie o tym mówiłam! Justin jest wspaniałym chłopakiem, a ja ani przez chwilę nie powinnam w niego wątpić. On potrafi sprawić, że się uśmiecham nawet w chwili, kiedy nie zdaje sprawy sobie z tego, że jestem tuż obok. Jestem największą idiotką na świecie, że choć przez chwilę pomyślałam inaczej.
- Nie możesz też zaprzeczyć, że wciąż za mną tęsknisz – powiedziała nagle Annie.
Nie usłyszałam odpowiedzi, zapadła długa chwila ciszy, przez którą miałam ochotę przerwać tą rozmowę. Powstrzymałam się jednak pilnie pragnąc znać jego odpowiedź. Wielka nadzieja na szczęśliwe zakończenie prysła w momencie, gdy Justin wypowiedział kolejne zdanie.
- Nie mogę – szepnął, a mi ledwo udało się usłyszeć te dwa słowa, które delikatnie wbiły się w moje serce. - To nie ma żadnego znaczenia, Annie. Przykro mi, ale kocham Melodie i póki z nią jestem, proszę cię byś utrzymała dystans.
To mi wystarczyło by zrozumieć co mają na myśli ludzie, mówiąc, że miłość jest bolesna. Każde słowo, które na co dzień nie miałoby dla ciebie żadnego znaczenia, nagle staje się twoim przekleństwem.
- Więc nie mogę się już doczekać końca waszego związku – odparła, a ja nie mogłam już dłużej przysłuchiwać się ich rozmowie. Otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia, próbując przywołać na swoje usta najbardziej wiarygodny uśmiech.
- Jestem gotowa, możemy już iść – powiedziałam, krocząc w jego stronę.
- Tak, chodźmy – odparł, biorąc w dłoń przygotowany kosz piknikowy. - Mam nadzieje, że jesteś choć trochę głodna.

***

Skubałam od niechcenia widelcem sałatkę owocową, którą przygotował dla nas Justin. Wpatrywałam się w przestrzeń rozciągającą się przed nami, próbując zaczepić na czymś mój wzrok. Justin zaprowadził nas nad rzeczkę, która znajdowała się 15 minut drogi od jego domu. Przez całą drogę szliśmy trzymając się za ręce, ale ani jedno z nas się nie odezwało. Oboje byliśmy bardziej zajęci swoimi myślami, aby zacząć jakikolwiek temat.
- W dzieciństwie zawsze przychodziłem tutaj, kiedy chciałem choć na trochę uciec od rzeczywiści – zaczął, ale widząc, że skinęłam jedynie głową, westchnął. - Melodie, powiedz mi co cię gryzie.
Było wiele spraw, które mnie gryzło, ale nie wiedziałam, od której zacząć. Nie wiedziałam czy nie zatrzymać ich po prostu dla siebie i powiedzieć, że tak naprawdę jest wszystko w porządku, ale czy to ma jakikolwiek sens? Kiedyś wiecznie trzymałam w sobie wszelki strach i nie kończyło się to dla mnie dobrze. Przez cały czas powtarzam, że się zmieniłam, więc chyba czas to potwierdzić.
- Justin czy to jest tego wszystkiego warte? - zapytałam.
- Co masz na myśli?
- Nasz związek.. - szepnęłam niepewnie.
Nie wiedziałam czy to dobry moment na rozpoczęcie tej rozmowy. Wciąż byłam poddenerwowana całą sytuacją z Annie, a nie chciałam by wyglądało na to, że wyolbrzymiam problem. Choć z drugiej strony, jeśli będę wciąż zwlekać z tą rozmową, czekając na idealny moment, może on nigdy nie nadejść.
- Co masz na myśli? - zapytał, przysuwając się bliżej mnie i biorąc mnie za rękę. - Jeśli Annie sprawiła ci przykrość swoim..
- Nie o to chodzi, Justin – przerwałam mu, wciąż bojąc się spojrzeć mu w oczy. Wiem, że jeśli to zrobię to pęknę i już nic więcej nie powiem. Przytulę go i pozwolę mu zapewnić się, że wszystko jest w porządku, ale nie jest. Widzę, że coś jest nie tak. - Słyszałam waszą rozmowę w kuchni – powiedziałam tak cicho jak tylko potrafiłam, mając nadzieje, że jednak tego nie usłyszy, ale usłyszał. Jego palce nagle przestały delikatnie gładzić moją skórę, a on przez pewien czas się nie odzywał.
- Wiem, że nie przepadasz za Annie, ale ona nie zrobi nic, aby nas rozdzielić. Kocham cię i nic tego nie zmieni. Tak jak powiedziałem, rozmawiając z nią..
- Justin nie o to mi chodzi. Nie wątpię w to, że mnie kochasz – powiedziałam, znów mu przerywając, ale tym razem odważyłam się spojrzeć na niego. - Ale nie jestem pewna tego czy przestałeś kochać ją. Chcę byś wiedział, że nawet jeśli tak jest to to nic między nami nie zmienia. Wiem, że miłości do kogoś nie można tak po prostu się pozbyć, ale wiem także, że przez tą jedną, małą iskrę nagle mnie dla niej zostawisz. Chcę po prostu byś był ze mną szczery, ponieważ wiem, że nie da mi to spokoju. Wolę wiedzieć, nie chcę byś musiał przede mną ukrywał prawdę.
Przez chwilę zapadła między nami cisza. On wpatrywał się w moje oczy, szukając w nich odpowiedzi, której z pewnością tam nie znajdzie. W tym momencie wyglądał jak zagubiony mały chłopiec, obawiający się, że jego kolejne słowo zniszczy całe jego życie. Jego usta delikatnie się otworzyły, ale nie wydostało się z nich żadne słowo. Cisza między nami stała się niekomfortowa, po raz pierwszy w całym okresie naszej znajomości.
- Justin, nie chciałam, żebyś.. - zaczęłam, chcąc w końcu przerwać milczenie, lecz on nie dał mi szansy na rozwinięcie mojej myśli.
- Nie wiem, Melodie. Sam zadaje sobie to pytanie i nie wiem. Całkowicie nie wiem co do niej czuję. W pewnym momencie myślę o tym jak dobrze nam było razem, ale po chwili to uczucie całkowicie znika. Od długiego czasu nie mogę sam siebie zrozumieć. To wszystko jest skomplikowane, Melodie. Moje życie jest jak głupi film. Wciąż jestem pod lupą i czasami się w tym wszystkim gubię.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Myślałam, że jesteś..
- Szczęśliwy? Kiedy jestem przy tobie, czuję, że jestem szczęśliwy. Później wracam do rzeczywistości i cała magia pryska.
- Dlaczego nigdy nie powiedziałeś jak się czujesz? - zapytałam cicho, wpatrując się w niego z wyczekaniem. - Sam wciąż powtarzasz, że powinniśmy być ze sobą szczerzy.
- Nie mogę być z tobą szczery skoro sam nie wiem jak się czuję. Nie wiem co miałbym ci powiedzieć. Jestem cholernie zagubiony i nawet nie wiem co mam myśleć o sobie, o moim życiu, naszym związku, muzyce. Nie wiem czego chcę. Kiedyś miałem swój cel, ale z czasem on wyblakł i od tamtej pory czuję się jakbym stał w miejscu. Staram się zadowolić każdego, aby nikt nie mógł się na mnie zawieść. Przy tobie staram się być chłopakiem, na którego zasługujesz, ale kiedy jestem ze znajomymi jestem całkowicie innym człowiekiem. Wtedy na imprezie nagle dwie role się ze sobą zetknęły i sama wiesz jak to się skończyło. Czuję jakbym co chwilę zmieniał się w kogoś innego. W pewnej chwili staję przed lustrem i całkowicie nie wiem kto przede mną stoi. Czuję się jakbym przez cały czas grał. W każdym miejscu inną rolę. Nie wiem kim jestem, Melodie. Wiem po prostu, że przy tobie chcę być tym kogo pokochasz. Nie chcę cię stracić, ponieważ w tej chwili czuję jakbyś była moją kotwicą, która jako jedyna utrzymuje mnie przy zdrowym umyśle. Kocham cię tego jestem na sto procent pewny i to mnie ratuje. – mówił, wpatrując się w swoje dłonie. Chciałam by choć na chwilę na mnie spojrzał, abym mogła poznać uczucia, które mu towarzyszą, ale to się nie stało.
- Ale mimo wszystko nie potrafisz być przy mnie sobą – szepnęłam, wpatrując się w niego. - Justin, nie chcę byś udawał przy mnie kogoś innego, bo to właśnie ciebie kocham.
- Skąd wiesz? Melodie pamiętasz co się działo po ostatniej imprezie? Co jeśli właśnie taki jestem? Co jeśli w końcu pęknę i przestanę być tym chłopakiem, którego poznałaś, tego którego pokochałaś? - zapytał i w końcu odwrócił wzrok w moją stronę, ale w tym momencie wolałabym by tego nie robił. To co zobaczyłam złamało mi serce. Po raz pierwszy uświadomiłam sobie jak on bardzo cierpi. Przez cały okres naszego związku wydawało mi się, że on naprawdę jest szczęśliwy, ale to tylko jedna wielka przykrywka. Przez cały czas starał się być kimś kogo pokocham, abym to ja była szczęśliwa. Czuję się jak najgorsza dziewczyna na całym wszechświecie. Jak mogłam tego nie zauważyć?
- Justin kocham cię bez względu na to wszystko. Nigdy do nikogo nie czułam czegoś tak prawdziwego jak do ciebie, rozumiesz?
- Co jeśli..
- Nie ma żadnego jeśli – przerwałam mu, biorąc go za rękę. - Chcę byś był szczęśliwy i zrobię wszystko by ci pomóc. Znajdziemy sposób, abyś w końcu odnalazł siebie. Nie widzę innego wyjścia, uda nam się.
- Co jeśli, kiedy to się stanie okaże się, że nie jestem tym kogo kochasz? - zapytał znów.
- Dlaczego nie możesz mi po prostu zaufać?
- Straciłem zbyt wiele osób, nie mogę jeszcze stracić ciebie. Jesteś dla mnie zbyt ważna, bym mógł pozwolić ci odejść.
- Więc wolisz wciąż wszystkich oszukiwać? - patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Tak.. Nie.. Nie wiem, Melodie. Naprawdę nie wiem co mam robić – westchnął, znów uciekając przede mną wzrokiem. - Nie mam pojęcia. Wszystko się zmieniło. Kiedyś muzyka była dla mnie wszystkim, potrafiłem przez nią wyrzucić z siebie wszystkie emocje, a teraz czuję jakby to wszystko nie miało sensu. Nie potrafię tego zrozumieć, nigdy nie czułem takiej pustki. Miałem nadzieje, że dzięki tobie uda mi się przypomnieć. Myślałem, że dzięki tobie cała moja miłość do niej znów będzie taka jak dawniej, ale wciąż zamiast myśleć o tym co ja przez nią chcę usłyszeć, myślę o tym czego spodziewają się po mnie inni. Czy te słowa będą dla nich odpowiednie w tej piosence. Nienawidzę tego uczucia. Dawniej była moją ucieczką, potrafiła mnie wyzwolić, ale teraz jakby straciła swoją moc.
- Nie możesz dalej tak tego ciągnąć, proszę zaufaj mi. Zaufaj mi i obiecaj, że choć spróbujesz.
Przesunęłam się tak, aby znaleźć się tuż przed nim. Położyłam dłonie na jego policzkach i spojrzałam mu w oczy. Kciukami delikatnie gładziłam jego skórę, a następnie nachyliłam się by złożyć pocałunek na jego ustach. Kiedy się odsunęłam otworzyłam oczy, ale on wciąż trzymał je zamknięte.
- Co jeśli znów ode mnie odejdziesz? - zapytał cicho, tuż przy moich ustach.
- Co masz na myśli, mówiąc znów? - szepnęłam, przyglądając się dokładnie jego twarzy.
Zmęczenie i nerwy było widoczne na jego pięknej twarzy, lecz przez cały ten czas brałam to jako część jego. Nie zdawałam sobie sprawy jak wielkie piętno po sobie zostawiają.
- Kiedy dowiedziałaś się, że to ja jestem Jasonem. Już raz cię straciłem. - mruknął, po czym otworzył oczy. Smutek, który w nich ujrzałam był tak przybijający, że przez ułamek chwili odebrał mi dech w piersiach.
- Już nigdy mnie nie stracisz, Justin. Zawsze będę tutaj – położyłam dłoń w miejscu, w którym znajduje się jego serce. - Będę tutaj dopóki nie każesz mi odejść.
Oplotłam dłońmi jego talię i położyłam głowę na jego klatce piersiowej, chcąc go przytulić. Po chwili poczułam jak jego ramiona przyciągają moje ciało jeszcze bliżej niego. Jego spięte do tej pory mięśnie zaczęły się rozluźniać, a on sam w sobie stał się spokojniejszy. Będąc tak blisko niego, czułam jakbyśmy w tym momencie tworzyli swoją własną barierę, która pozwala nam się odciąć od świata. Barierę, która doskonale broni nas przed całym złem. Wiem, że on czuję dokładnie to samo, co w pewnym sensie mnie także uspokaja. Wszystko musi się ułożyć, nie widzę innej możliwości.

***
Po powrocie do domu Justin od razu postanowił położyć się do łóżka i zdrzemnąć się na jakiś czas. Podczas drogi powrotnej wspominał o bólu głowy, więc jest to dla mnie całkowicie zrozumiałe. Ja natomiast postanowiłam zadzwonić do rodziców i upewnić ich, że na pewno wszystko u mnie w porządku. Po skończeniu półgodzinnej rozmowy, oparłam się o ścianę w holu i przymknęłam na chwilę oczy. Dlaczego choć jeden z moich wyjazdów gdziekolwiek nie może przebiec w całkowicie dobrej zabawie i spokoju. Do tej pory każdy skończył się jakimś większym lub mniejszym dramatem. Cieszę się, że Justin w końcu postanowił się przede mną otworzyć, ale jednak chciałabym, aby choć jeden z naszych wyjazdów był w całości udany.
Zebrałam się w sobie i odepchnęłam się od ściany, aby móc pójść sprawdzić czy Justin wciąż śpi. Stanęłam w progu jego pokoju i zerknęłam w stronę jego łóżka. Spał na boku, trzymając jedną dłoń pod poduszką. Jego włosy delikatnie opadały na jego twarz, zasłaniając przy okazji jego zamknięte oczy. Podeszłam bliżej i przykucnęłam obok. Położyłam dłoń na jego dłoni i wpatrywałam się w jego spokojną twarz. Nachyliłam się delikatnie, aby zgarnąć kosmyki włosów z jego twarzy. Uśmiechnęłam się, kiedy cicho mruknął coś przez sen i przytulił do siebie jeszcze mocniej kołdrę, ciągnąć przy tym mnie za rękę.
- Kocham cię – szepnęłam i musnęłam delikatnie jego policzek, starając się, aby go nie obudzić.
- On też cię kocha – usłyszałam za sobą głos jego taty, więc odwróciłam się. - Widzę to w sposobie w jaki na ciebie patrzy.
- Wiem, czuję to - uśmiechnęłam się i przeniosłam znów swój wzrok na Justina. - Pokazuje mi to przez cały czas. Jestem przy nim naprawdę szczęśliwa – szepnęłam.
- On przy tobie też, Melodie – odparł jego ojciec, od razu przypominając mi tym naszą dzisiejszą rozmowę.
- Chciałabym, aby tak było – westchnęłam, zerkając na mężczyznę. - Ale wiem, że tak nie jest. Chyba będziemy potrzebowali pana pomocy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej kochani! 

Jak wam się podoba ostatni rozdział?
Wiem, że jest krótszy od wcześniejszych, ale to tylko dlatego, że dalsza część zostanie dodana za tydzień jako epilog.
Razem z epilogiem pojawi się prolog do drugiej części opowiadania.
Mam nadzieje, że uda mi się je dodać pod koniec tygodnia.
Jestem tak strasznie podekscytowana tym co się będzie działo.
Mam nadzieje, że wam się spodoba. 
Do następnego rozdziału! 

KOCHAM WAS!

5 komentarzy:

  1. Nie wiem co mam napisac. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Już bałam sie ze zerwa ze sobą. Szczerze to nie mam pojęcie co będzie sie działo dalej. Rozdział nieziemskie❤️❤️❤️ Nie moge doczekac sie co będzie dalej. Fajnie ze szybko dodasz rozdziały. Aaaaaaa kocham to opowiadanie i ciebie❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju oni są tacy idealni dla siebie ❤ Mam nadzieję, że Justinowi się polepszy i wszystko zakończy się dobrze <3 Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twoje opowiadanie.Gdy to czytam,odczuwam uczucia bohaterów.Jesteś niesamowita.
    Z góry przepraszam za spam:
    http://loves-everythin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, mega *_*. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny??

    OdpowiedzUsuń